Oto nowa seria. Mam nadzieję, że się spodoba.
Jestem Mikołaj Foot a
oto moja historia. Od urodzenia mieszkałem w Finlandii w małym domku na
odludziu. Dom ten od pokoleń należał do mojej rodziny. Do niedawna żyłem tu z
moim ojcem. Jednak wszystko zmieniło się w dniu jego śmierci – 22 sierpnia.
Tamtego ranka nic nie
zapowiadało tego, że zostanę sierotą. Co prawda ojciec zachowywał się trochę
dziwnie, ale mnie to nie przeszkadzało. Wreszcie się mną zainteresował i zjadł
ze mną śniadanie. Tego dnia wypadały jego czterdzieste urodziny, więc
korzystając z okazji postanowiłem wręczyć mu prezent.
- To dla Ciebie,
tato. Wszystkiego najlepszego. – powiedziałem wręczając mu upominek.
- Och, dziękuję. Mogę
mieć do Ciebie pewną prośbę? Mógłbyś wyjść z domu przed dwunastą? – zapytał.
Wyglądał jakby się czegoś obawiał.
- Jasne. A coś się
stało? Wyglądasz na przerażonego.
- Wplątałem się w
coś. Zapamiętaj chłopcze. Nie można ufać każdemu, bo może się to źle skończyć.
– mówił – Mój dziennik jest w komodzie. Weź go jakby coś mi się stało.
To były ostatnie słowa, jakie do mnie
powiedział. Wyszedłem z domu tak jak mnie prosił, ale gdy wróciłem on już nie
żył. Policja uznała, że to samobójstwo. Ja uważam, że było inaczej.
Kilka dni później
odbył się pogrzeb. Ku mojemu zdziwieniu zebrało się na Nin bardzo wiele osób.
Nie miałem pojęcia, że tata znał tak wiele ludzi. Nie licząc mnie z rodziny
przybyły tylko dwie osoby: Mój dziadek Noah oraz moja ciotka Nikole. Po
pogrzebie notariusz odczytał testament, według którego to ja odziedziczyłem
wszystko. Napisane było też, że ojciec chciał żebym uczęszczał do liceum z
internatem w Stanach Zjednoczonych. Szkoła ta nazywała się Wand Highschool. Moim
nowym prawnym opiekunem została ciotka. Jeszcze tego samego dnia odlecieliśmy
do Stanów, ale przed tym wziąłem z domu pamiętnik ojca. Próbowałem go
przeczytać, lecz był zamknięty. Jednak książka nie posiadała żadnej kłódki lub
zamka. Był tylko płatek śniegu na okładce.
Na miejscu okazało
się, że ciocia Nikole mieszka w Desiderata. W tym samym mieście mieści się szkoła,
do której mam uczęszczać. Najpierw zatrzymaliśmy się w domu cioci. Był
niewielki, ale nowoczesny. Jego zupełnym przeciwieństwem było podwórko.
Całe
zaniedbane przypominało górski las. Prawdopodobnie była to wina wielu skał i
drzew iglastych. Kiedy skończyłem zwiedzać ciotka zawołała mnie do salonu.
Różniła się od typowej cioci, która za każdym razem jak cie widzi mówi: „ale
wyrosłeś”. Zachowywała się jak nastolatka, mimo że miała 25 lat. Nie mam
pojęcia, czemu wybrali na mojego opiekuna tak nieodpowiedzialną osobę. Gdy
wszedłem do salonu, zastałem ją siedzącą w fotelu. Zasunęła zasłony i
powiedziała:
- Jest coś, o czym
muszę Ci powiedzieć. – odparła stanowczo. – Słyszałeś kiedyś o Yeti?
- Yeti? To tylko
bajka dla małych dzieci. Po co się mnie pytasz o takie rzeczy?
- Bardzo mi przykro
kochanie, ale się mylisz. Yeti istnieje naprawdę. I nie tylko on. Wielka Stopa,
Dracula, Potwór z Loch Ness, czarodzieje, wróżki, wilkołaki oraz wampiry. To
wszystko prawda. – powiedziała bardzo poważnie.
- Masz na to jakieś
dowody? – odpowiedziałem z niedowierzaniem. – I dlaczego mi to mówisz?
- Chcesz dowodów
młody? No dobra pokażę Ci.
Mówiąc to zaczęła ściągać buty. Na początku
nie miałem pojęcia jak to się ma do jej dowodów, ale gdy ściągnęła skarpety
zrozumiałem. Jej stopy były nienaturalnie wiekie i nieproporcjonalne do jej
wzrostu. Wyglądały na rozmiar 46 i wyglądały naprawdę komicznie ze względu na
to, że ciocia Nicole ma 165 cm wzrostu. Co prawda sam noszę buty w takim
rozmiarze, ale za to jestem proporcjonalnie wyskoki mam ponad dwa metry
wzrostu. Kiedy z powrotem ubrała buty wyglądała normalnie.
-
Takie dowody Ci wystarczy, młody? – powiedziała z ironicznym uśmieszkiem.
-
Co to było? Twoje stopy były ogromne! – krzyknąłem z zaskoczenia – Nie mów
mi… Ty jesteś wielką stopą?
-
Bingo! I nie tylko ja twój dziadek także. – mówiła jakby to było normalne.
-
To dlaczego pytałaś się mnie najpierw o Yeti? – ciągnąłem rozmowę.
-
Cóż… Ja odziedziczyłam to po ojcu. Natomiast mój brat, a twój ojciec,
odziedziczył po matce bycie Yeti. – powiedziała szybko.
-
Czy próbujesz mi powiedzieć, że ja też jestem Yeti? Ale to nie ma sensu.
Przecież ja jestem zwyczajnym nastolatkiem.
-
Nie miałeś jeszcze szesnastych urodzin, prawda? – powiedziała niepewnie. – Do
tego czasu wszystko może się zmienić. Najbardziej niepokoją mnie twoje czarne
włosy. Mój brat już dawno miał je siwe. Obyś z tego wyrósł. Resztę rzeczy
powiedzą Ci w szkole.
-
W szkole? A co ona ma z tym wspólnego?
-
Dowiesz się po drodze. Zbieramy się.
Zabrałem swoje rzeczy i wsiadłem do samochodu.
Pojechaliśmy na drugi koniec miasta. Po drodze dowiedziałem się, że to nie jest
zwykła szkoła. Uczęszczają do niej tylko… jak to powiezieć… istoty magiczne.
Budynek liceum był dość nowoczesny. Wokół niego były boiska do piłki nożnej i
siatkówki plażowej. Oprócz tego była hala sportowa oraz internat. Za całym
kompleksem mieścił się park z krętymi alejkami, drzewami, ławkami oraz
posągami. Nie wiedziałem kogo przedstawiały, ale były naprawdę ładne. Całość
była otoczona wysokim murem, a wejścia pilnowali strażnicy. Żeby wejść do
środka ciocia musiała pokazać jakąś przepustkę. Wewnątrz także wyglądało jak
zwyczajna szkoła. No może nie licząc uczniów. Przechodząc korytarzem zauważyłem
kilka osób z wilczymi uszami, skrzydłami lub ostrymi kłami.
Teraz byłem już
zupełnie pewien, że ciotka mówiła prawdę. Jednak czułem, że nie pasuję to tego
miejsca. W odróżnieniu od nich byłem całkowicie zwyczajny. Przynajmniej tak mi
się wydawało.
Mikołaj Foot w dniu przyjazdu do Wand Highschool.
Jaką ksywę mógłby mieć główny bohater? Piszcie w komentarzach. Liczę na was :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz