Mój blog ma już 500 wyświetleń! Dziękuję wam i zapraszam do lektury.
Na kilka dni przed
rozpoczęciem roku szkolnego poszedłem z ciotką do gabinetu dyrektora liceum, w
którym rozpocznę naukę. Wciąż byłem oszołomiony tym co się ostatnio wydarzyło,
jednak nie mogłem doczekać się tego spotkania. Wyobrażałem go sobie jako
starszego mężczyznę z długą siwą brodą i okularami na nosie. Jednak nie mogłem
się bardziej mylić.
Wszedłem do gabinetu
sam. Ciotka została na korytarzu. Byłem zdumiony, gdy zobaczyłem, że dyrektorem
jest kobieta w wieku około 40 lat. Poza uszami dzikiego kota i czerwonymi
oczami wyglądała jak typowa latynoska. Kobieta spojrzała na mnie i powiedziała:
- Dzień dobry. Jestem
Celestina Chupacabra
obecnie zajmuję stanowisko dyrektora tej placówki. A ty, kim jesteś?
- Dzień dobry. – odpowiedziałem
grzecznie. – Nazywam się Mikołaj Foot. Mam się tu uczyć od tego roku.
- O, pan Foot. Czekałam na ciebie. Z
tymi czarnymi włosami jesteś zupełnie niepodobny do ojca. Słyszałam, że o
niczym Ci nie powiedział. Wyjaśnię Ci podstawowe rzeczy podczas oprowadzki po
szkole.
- Znała pani mojego ojca? – zapytałam
zaciekawiony.
- Jasne, że tak. Chodziliśmy razem do
klasy. On też chodził do tego liceum.
Pani dyrektor oprowadziła mnie po prawie całej szkole. Przy okazji
opowiedziała mi co nie co na temat tego wszystkiego co przede mną ukrywano.
Dowiedziałem się, że oprócz bycia Yeti jestem też czarodziejem. Wszystkie te
rasy jak to nazwała pani Chupacabra dzielą się na czarowników i nieczarowników.
W tym liceum uczą się tylko ci pierwsi. Na końcu odprowadzki zostałem
zaprowadzony do mojego pokoju. Był nadzwyczajnie zwyczajny. Dwa łóżka stały pod
równoległymi ścianami pokoju. Były tam także dwa biurka, dwie szafki nocne oraz
dwie ogromne szafy. Na jednym z łóżek były już czyjeś rzeczy, a na drugim leżał
tylko równo poskładamy niebiesko-czarny mundurek. Wywnioskowałem, że to było
dla mnie. Po chwili do środka wszedł jakiś chłopak. Domyśliłem się, że to mój
współlokator, więc przywitałem się z nim tymi słowami:
- Cześć, jestem Mikołaj
Foot i od dziś będę tu mieszkał.
- Miło mi cię poznać –
powiedział z brytyjskim akcentem. – Nazywam się Artur Woof. Możesz mówić mi
Arti. Słyszałem, że nikt ci nie powiedział o tym wszystkim. A to musi oznaczać,
że nie jesteś wróżkiem, wilkołakiem ani wampirem, Więc jesteś człowiekiem.
Nie miałem pojęcia, co mu odpowiedzieć. Sam dawno się zgubiłem w tym
wszystkim, ale po chwili przemyśleń odpowiedziałem mu:
- Arti a ty, kim
jesteś?
- Może tego po mnie nie
widać, ale jestem wilkołakiem. Potrafimy zmieniać swój wygląd.
Miał rację. W ogóle nie posiadał żadnych wilkołaczych cech. Artur był
bardzo chudy i niższy ode mnie. Miał blond włosy, zielone oczy oraz pieprzyk
nad wargą po prawej stronie. Gdyby mi nie powiedział, kim jest, nigdy bym się
nie domyślił. Kiedy się rozpakowałem, poszliśmy razem na stołówkę. Wyglądała przeciętnie.
Wszystkie stoliki były identyczne poza jednym, położonym na środku sali. Wyróżniał
się swoim okrągłym kształtem oraz tym, że było przy nim sześć różnych krzeseł. Sądząc,
że mój nowy znajomy może coś o tym wiedzieć spytałem:
- O co chodzi z tym
stołem? Jest jakiś dziwny.
- To stolik legendarnej
szóstki. – odpowiedział szorstko. – Nie wolno nam tam siadać.
- Kim jest legendarna
szóstka? – kontynuowałem zaciekawiony.
- Jak możesz tego nie
wiedzieć!? - wtrącił się ktoś. Była to
niska dziewczyna z brązowymi włosami. Prawie jej nie zauważyłem. – Oni są elitą
świata magii. W skład szóstki wchodzą: zajączek wielkanocny, Dracula, potwór z
Loch Ness, Chupacabra, Wielka Stopa i Yeti.
- Serio! – odrzekłem zaskoczony.
Nie wiedziałem, że jestem częścią elity.
-
Wiesz mała, kolega jest nieco niedoinformowany. Rodzice zataili przed nim
wszystko o magii. – wyjaśnił Arti. – Jestem Arti a to Mikołaj. Miło nam cie
poznać.
-
Ja jestem Lili, także mi miło.
-
Mam pytanie. Jeśli istnieje zajączek wielkanocny to czy święty Mikołaj też?
-
Istnieje, ale wszystkie informacje o nim są zatajone. Nie wiadomo nawet,
dlaczego nie jest Siódmym. – odpowiedział Arti.
-
Rozumiem. – przytaknąłem.
Mimo, że mogłem usiąść przy okrągłym stole, postanowiłem
zastać z Arturem i Lili. Nie powiedziałem im o tym, że jestem Yeti. Jakoś się
nim nie czułem a poza tym nie chciałem ośmieszyć imienia ojca. Pewnie był znany
w tej społeczności.
Powiem
im, kiedy będę na to gotowy. Mam nadzieję, że mnie za to nie znienawidzą. Już po
pierwszym dniu tutaj byłem pewien, że to będzie ciekawy rok szkolny. Nie mogę
się doczekać co się wydarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz