niedziela, 2 sierpnia 2015

Nowe znajomości

Mój blog ma już 500 wyświetleń! Dziękuję wam i zapraszam do lektury. 


Na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego poszedłem z ciotką do gabinetu dyrektora liceum, w którym rozpocznę naukę. Wciąż byłem oszołomiony tym co się ostatnio wydarzyło, jednak nie mogłem doczekać się tego spotkania. Wyobrażałem go sobie jako starszego mężczyznę z długą siwą brodą i okularami na nosie. Jednak nie mogłem się bardziej mylić.
Wszedłem do gabinetu sam. Ciotka została na korytarzu. Byłem zdumiony, gdy zobaczyłem, że dyrektorem jest kobieta w wieku około 40 lat. Poza uszami dzikiego kota i czerwonymi oczami wyglądała jak typowa latynoska. Kobieta spojrzała na mnie i powiedziała:
- Dzień dobry. Jestem Celestina Chupacabra obecnie zajmuję stanowisko dyrektora tej placówki. A ty, kim jesteś?
- Dzień dobry. – odpowiedziałem grzecznie. – Nazywam się Mikołaj Foot. Mam się tu uczyć od tego roku.
- O, pan Foot. Czekałam na ciebie. Z tymi czarnymi włosami jesteś zupełnie niepodobny do ojca. Słyszałam, że o niczym Ci nie powiedział. Wyjaśnię Ci podstawowe rzeczy podczas oprowadzki po szkole.
- Znała pani mojego ojca? – zapytałam zaciekawiony.
- Jasne, że tak. Chodziliśmy razem do klasy. On też chodził do tego liceum.
Pani dyrektor oprowadziła mnie po prawie całej szkole. Przy okazji opowiedziała mi co nie co na temat tego wszystkiego co przede mną ukrywano. Dowiedziałem się, że oprócz bycia Yeti jestem też czarodziejem. Wszystkie te rasy jak to nazwała pani Chupacabra dzielą się na czarowników i nieczarowników. W tym liceum uczą się tylko ci pierwsi. Na końcu odprowadzki zostałem zaprowadzony do mojego pokoju. Był nadzwyczajnie zwyczajny. Dwa łóżka stały pod równoległymi ścianami pokoju. Były tam także dwa biurka, dwie szafki nocne oraz dwie ogromne szafy. Na jednym z łóżek były już czyjeś rzeczy, a na drugim leżał tylko równo poskładamy niebiesko-czarny mundurek. Wywnioskowałem, że to było dla mnie. Po chwili do środka wszedł jakiś chłopak. Domyśliłem się, że to mój współlokator, więc przywitałem się z nim tymi słowami:
            - Cześć, jestem Mikołaj Foot i od dziś będę tu mieszkał.
            - Miło mi cię poznać – powiedział z brytyjskim akcentem. – Nazywam się Artur Woof. Możesz mówić mi Arti. Słyszałem, że nikt ci nie powiedział o tym wszystkim. A to musi oznaczać, że nie jesteś wróżkiem, wilkołakiem ani wampirem, Więc jesteś człowiekiem.
Nie miałem pojęcia, co mu odpowiedzieć. Sam dawno się zgubiłem w tym wszystkim, ale po chwili przemyśleń odpowiedziałem mu:
            - Arti a ty, kim jesteś?
            - Może tego po mnie nie widać, ale jestem wilkołakiem. Potrafimy zmieniać swój wygląd.
Miał rację. W ogóle nie posiadał żadnych wilkołaczych cech. Artur był bardzo chudy i niższy ode mnie. Miał blond włosy, zielone oczy oraz pieprzyk nad wargą po prawej stronie. Gdyby mi nie powiedział, kim jest, nigdy bym się nie domyślił. Kiedy się rozpakowałem, poszliśmy razem na stołówkę. Wyglądała przeciętnie. Wszystkie stoliki były identyczne poza jednym, położonym na środku sali. Wyróżniał się swoim okrągłym kształtem oraz tym, że było przy nim sześć różnych krzeseł. Sądząc, że mój nowy znajomy może coś o tym wiedzieć spytałem:
            - O co chodzi z tym stołem? Jest jakiś dziwny.
            - To stolik legendarnej szóstki. – odpowiedział szorstko. – Nie wolno nam tam siadać.
            - Kim jest legendarna szóstka? – kontynuowałem zaciekawiony.
            - Jak możesz tego nie wiedzieć!?  - wtrącił się ktoś. Była to niska dziewczyna z brązowymi włosami. Prawie jej nie zauważyłem. – Oni są elitą świata magii. W skład szóstki wchodzą: zajączek wielkanocny, Dracula, potwór z Loch Ness, Chupacabra, Wielka Stopa i Yeti.
            - Serio! – odrzekłem zaskoczony. Nie wiedziałem, że jestem częścią elity.
            - Wiesz mała, kolega jest nieco niedoinformowany. Rodzice zataili przed nim wszystko o magii. – wyjaśnił Arti. – Jestem Arti a to Mikołaj. Miło nam cie poznać.
            - Ja jestem Lili, także mi miło.
            - Mam pytanie. Jeśli istnieje zajączek wielkanocny to czy święty Mikołaj też?
            - Istnieje, ale wszystkie informacje o nim są zatajone. Nie wiadomo nawet, dlaczego nie jest Siódmym. – odpowiedział Arti.
            - Rozumiem.  – przytaknąłem.
Mimo, że mogłem usiąść przy okrągłym stole, postanowiłem zastać z Arturem i Lili. Nie powiedziałem im o tym, że jestem Yeti. Jakoś się nim nie czułem a poza tym nie chciałem ośmieszyć imienia ojca. Pewnie był znany w tej społeczności.
            Powiem im, kiedy będę na to gotowy. Mam nadzieję, że mnie za to nie znienawidzą. Już po pierwszym dniu tutaj byłem pewien, że to będzie ciekawy rok szkolny. Nie mogę się doczekać co się wydarzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger