piątek, 21 sierpnia 2015

Nowe zdolności


                Po wydarzeniach z pizzeri pani Torro podała antidotum wszystkim poszkodowanym osobą, a także wymazała niemagicznym wspomnienia o tym zajściu. Jednak Vincentowi kazała tylko utrzymać to w sekrecie i zgłaszać jakby zauważył coś dziwnego. Dlaczego nie usunęła jego wspomnień? To pytanie mnie dawało mi spokoju.
                Kilka dni później miałem swój pierwszy, licealny mecz koszykówki. Byłem bardzo podekscytowany. Naszym przeciwnikiem było Liceum Ratate. Drużyna ta składała się tylko z pierwszoklasistów. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego przeciwnika. Otóż kapitanem oraz środkowym naszego rywala był nie kto inny tylko mój kochany kuzyn. Walka była bardzo zacięta. Mimo, że nasza drużyna miała większe doświadczenie, przeciwnicy ciągle wyrównywali. Ostatecznie jednak wygraliśmy 46:44. Ludzi jednak bardziej od meczu interesowało podobieństwo moje i Vincenta. Niemal co chwilę było to komentowane. Na zakończenie spotkania wszyscy zawodnicy mieli sobie podać ręce, lecz gdy tylko dotknąłem dłoni Vincenta, zemdlałem. Kiedy się ocknąłem byłem już w szatni. Powiedzieli mi, że leżałem nieprzytomny przez godzinę. Pan Kram powiedział, że nagle straciłem całą swoją magiczną energię, dlatego zemdlałem. Miałem jej tak mało, ze nawet moje włosy sczerniały. Nie powiedzieli mi, co dokładnie się stało. W szatni było wtedy tylko kilka osób: pan Kram, pani dyrektor, Lili i Arti. Dopiero później zauważyłem Vincenta siedzącego w kącie za jedną z białych szafek. Wyglądał na przybitego. Kiedy miałem już siłę usiąść p. Chupacabra dała mi jakiś napój i powiedziała:
                - Wypij to. Pomoże ci zregenerować energię.
                - Kto mi to zrobił? – zapyałem.
                - Cóż, nie jesteśmy pewni. – powiedziała zaniepokojona. – Jednak wydaje mi się, że to wina twojego kuzyna.
                - Co? Ale jak to możliwe? On jest przecież niemagiczny.
                - Jego zapach mówi co innego. – wtrącił się Artur. - Z dala czuć od niego magią.
                - Czyli co? – powiedziałem skołowany.
                - Jego rodzice są zwyczajni, więc nie może być on czarodziejem. – stwierdziła pani dyrektor.  – Ale on posiada jakąś moc… Nigdy jeszcze czegoś takiego nie było. Panie Kram proszę go przebadać. Może to rozjaśni sprawę.
Vincent niechętnie udał się za pielęgniarzem. Nie widziałem go później przez kilka dni. Musiałem wtedy leżeć w łóżku i odpoczywać. Pod koniec tygodnia kuzyn zrobił mi niespodziankę i wpadł z wizytą. Obwiniał się za to co się stało. I słusznie. To jego wina. Okazało się, że posiada on dziwną zdolność pozwalającą mu na przerywanie zaklęć oraz, jak to było w moim przypadku, neutralizowania energii magicznej. Na polepszenie humoru przyniósł mi kubek gorącego kakao.  Trzymałem je przez całą naszą rozmowę. Gdy chciałem się napić zauważyłem, że… zamarzło. Ja to zrobiłem? Wtedy właśnie zrozumiałem, że moją mocą jest lód.

Po kilku dniach nauczyłem się kontrolować tę zdolność. W tym czasie Vincent ćwiczył swoją. Nauka szła nam zaskakująco szybko. Kiedy nadejdzie niebezpieczeństwo, będziemy gotowi.



CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger