środa, 26 sierpnia 2015

Sekretów rodzinnych ciąg dalszy...

Poranek w domu Legów był tym razem dosyć spokojny. W czasie, kiedy Vincent jadł śniadanie, ja obudziłem małą i pomogłem jej się ubrać. Zeszliśmy na dół do kuchni. Dziewczynka wdrapała się na stołek i usiadła obok brata.
- Co chcesz na śniadanie? – zapytałem.
-Nie chce śniadania!- protestowała dziewczynka.
-Musisz zjeść śniadanie. To najważniejszy posiłek dnia. – odparł Vincent.
-A co powiesz na mleko i ciasteczka? – zaproponowałem.
- Tak! Chce mleko i ciasteczka.  – ucieszyła się.
Nasypałem do miski płatki w kształcie ciastek, zalałem mlekiem i podałem Niko. Dla siebie też takie zrobiłem. Dziewczynka zajadała aż jej się uszy trzęsły. Nagle usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi:
                - Wróciłem! – krzyknął ktoś. Miał bardzo znajomy głos. – Jest ktoś w domu?
                - Tatuś! – ucieszyła się mała i pobiegła do drzwi.Za nią poszedł Vincent.
                - Jest moje słoneczko. – powiedział mężczyzna. – Co robiłaś jak mnie nie było?
                - Jadłam mleko i ciasteczka ze świ… - przerwała zakrywając usta.
                - Z kim? – zapytał.
                - Z naszym kuzynem. – powiedział Vincent. – Zajmuje się nią, kiedy mama jest w pracy. Nawet dzisiaj tu jest. Mikołaj chodź tu!
Wyszedłem na korytarz. Oprócz mojego kuzynostwa stał tam potężny mężczyzna. Miał brązowe oczy i włosy oraz kwadratową szczękę. Ubrany był w szary garnitur i białą koszulę a w ręce trzymał czarną walizkę. Wyglądał prawie jak mój ojciec za życia. Jedyna różnica były oczywiście włosy. Stanąłem jak wryty. On także.
                - Tego już za wiele. - mruknąłem.
                - Zapewne jesteś synem Rozalii. – powiedział ze zwątpieniem. – Alex mówiła mi o tobie przez telefon. Miło mi cie poznać.
                - Mi też. – odpowiedziałem.
Później skończyliśmy jeść śniadanie i poszedłem do domu. Nie chciałem tam zbyt długo siedzieć. Czułem się co najmniej dziwnie.
                 Minęła połowa ferii. Spędziłem je bardzo spokojnie w domu ciotki. Postanowiłem postąpić zgodnie z radą przyjaciela i otworzyć pamiętnik ojca przy pomocy magii. Najpierw całkowicie pokrył się lodem, lecz po chwili odmarzł i otworzył się. Do pierwszej strony przyczepiony był list:

Kochany synku.
        Jeśli to czytasz znaczy, że umiesz już posługiwać się magią i otworzyłeś mój dziennik, a ja odszedłem z tego świata. Bardzo mi przykro, że nie zdążyłem Ci nic powiedzieć, ale obiecałem twojej matce, że niczego się nie dowiesz przed twoim pierwszym dniem w Wand Highschool.
        Pewnie zastanawiasz się dlaczego nie żyję. Otóż pewien wilkołak znał moja tożsamość jako świętego Mikołaja. Niestety nienawidzi on wszystkich, którzy nie są wilkołakami. Wykorzystując to, że potrafi manipulować ludzkimi umysłami zmusił mnie do samobójstwa. Normalnie powinienem tego nie pamiętać, ale na moje szczęście tak się nie stało. Kazałem Ci wyjść z domu po to żebyś nie próbował mnie powstrzymać. Bowiem dostałem także polecenie, aby pozbyć się każdego, kto chciałby mi przeszkodzić. Zostawiam tobie ten dziennik, ponieważ zawarłem w nim bardzo wiele rzeczy, które powinieneś wiedzieć. Mam szczerą nadzieję, że uda ci się powstrzymać tego wilkołaka przed dalszym czynieniem zła. Nazywał on się Wielkim Władcą Umysłów.
Wierzę w ciebie. Zawszę Cie kochałem.
Kochający ojciec
Mikołaj Foot senior.

Pamiętnik był pełen rzeczy, które już wiedziałem i takich, o których nie chciałem wiedzieć. Niektóre momenty sprawiały, że łzy same spływały po policzkach. Jedną z nich była tajemnica śmierci mojej matki. Zmarła ona w dniu, w którym się urodziłem, lecz nie przy porodzie. Ona została zamordowana. Sprawcą był właśnie tajemniczy wilkołak.
                 Po jakimś czasie zauważyłem, że kilka stron jest sklejonych. Na szczęście udało się je rozkleić nie niszcząc przy tym stron. Znajdował się na nich bardzo ciekawy wpis:

Po wielu latach rozłąki spotkałem swojego brata w najmniej spodziewanym miejscu i czasie. Na swoim własnym ślubie. Była to podwójna ceremonia. Rozii chciała brać ślub w ten sam dzień co jej siostra bliźniaczka. Przecierałem oczy ze zdumienia, kiedy ujrzałem Nicolasa, jako drugiego pana młodego. Zauważył, że go rozpoznałem i unikał mnie przez cały dzień. Nie tylko mnie. Ukrywał się także przed tatą i Niki.


Nie wierzyłem w to, co przeczytałem, ale było to logiczne wyjaśnienie porannej sytuacji oraz tak ogromnego podobieństwa między mną a Vincentem. Nie tylko nasze matki, ale także ojcowie to bliźnięta. Ile jeszcze sekretów posiada moja rodzina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger