Kolejna część dla was! Miłej lektury.
Następnego dnia odbyły się zawody strzeleckie. Oczywiście Lili
brała udział. Podczas gdy ona się szykowała, ja szukałem tego chłopaka. Nigdzie
nie mogłem gotować znaleźć, więc poprosiłem o pomoc Vincenta. Niestety on też
nic nie wiedział, jednak pomógł mi w przeszukiwaniu szkoły. W pewnym momencie
zaczęło dziać coś dziwnego. Tarcze strzelnice nagle zniknęły! Po chwili
pojawiły się powrotem i ponownie rozpłynęły się w powietrzu. Wszystkie poza
jedną. Kiedy to zobaczyliśmy, zauważyliśmy także, że osoba, której tarcza
pozostała, to chłopak ze zdjęcia. Gdy podążyliśmy w jego kierunku, zaczął
uciekać. Nie uciekł daleko, ponieważ drogę zagrodził mu Arti oraz dwoje
wilkołaków. Jednak, kiedy go otoczyliśmy, zniknął. Wilkołaki nie wyczuły nawet
jego zapachu. Zgubiliśmy go.
- Gdzie twoja ochrona? – zapytałem przyjaciela korzystając z
okazji.
- Przecież wiesz jak głupio byłoby wszędzie chodzić z dwoma końmi.
Załatwiłem sobie innych ochroniarzy. –odpowiedział. – To Alex i Julia.
- Hejka! – powiedziała dziewczyna.
Julia była wysoką, wysportowaną dziewczyną z krótkimi brązowymi
włosami i szarymi oczami. Ubrana była w różową bluzę oraz jeansy. Za to Alex
był od niej trochę niższy. Miał blond włosy i piwne oczy. Nosił Koszulę w kratę
oraz czarne spodnie.
Dość już o
nich. Wraz z kuzynem poszedłem znów szukać tego chłopaka. Tym razem znaleźliśmy
go znacznie szybciej. Żeby nam przypadkiem nie uciekł, zatrzymałem czas. Dla
jeszcze większej pewności sprawiłem, że przymarzł do podłogi. Kiedy czas znów
płynął, chłopak był zszokowany.
- Jak wy
to?! – krzyczał rozglądając się po korytarzu.
- Tak samo
jak ty umiesz znikać… - powiedział ironicznie Vincent.
- Wy… wy
jesteście tacy jak ja… - wyjąkał.
- Nie. My
jesteśmy fajniejsi – Powiedział mój kuzyn, po czym odebrał mu jego energię.
Nieprzytomnego
chłopaka zanieśliśmy do gabinetu Pani dyrektor. Kobieta poprosiła nas o zostawienie
ich samych, więc wróciłem na zawody. Niestety przyszedłem za późno. Konkurencja
łucznictwa dziewczyn zakończyła się zwycięstwem Lili. Żeby przeprosić za to, że
jej nie dopingowałem, kupiłem dla niej czekoladę. Ona po prostu ją uwielbia.
Jest absolutnym ekspertem w tej dziedzinie. Jest w stanie po samym zapachu
powiedzieć o niej wszystko. Jak na złość nigdzie nie mogłem jej znaleźć.
Następnego dnia do mojej klasy
dołączył nowy uczeń. Oczywiście był to Bazyli Goldenflower. Uczniowie byli
niezwykle nim zainteresowani. Z powodu zmęczenia zawodami Lili przyszła dopiero
na drugą lekcję. Postanowiłem wreszcie wręczyć jej słodki upominek.
- Przepraszam, że ci nie
kibicowałem wczoraj. Miałem ważne sprawy do załatwienia. - powiedziałem
wręczając jej prezent. – To dla ciebie.
- Poradziłam sobie świetnie i
bez twojej pomocy. – zaśmiała się. – Oh to…
- Deserowa czekolada firmy Bint.
– wtrącił się nowy. – Dobry wybór.
W tym
momencie spotkały się ich spojrzenia. Patrzyli na siebie przez chwilę. Lili aż
zarumieniła się na jego widok, a on wydawał się nie wiedzieć, o co chodzi.
Czułem, że coś ich łączy. Ale czy to tylko miłość do czekolady? Może to coś
więcej? Te pytania nurtowały mnie przez cały dzień.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz