wtorek, 8 września 2015

Rozdział 20

Kolejna część dla was! Miłej lektury.

Następnego dnia odbyły się zawody strzeleckie. Oczywiście Lili brała udział. Podczas gdy ona się szykowała, ja szukałem tego chłopaka. Nigdzie nie mogłem gotować znaleźć, więc poprosiłem o pomoc Vincenta. Niestety on też nic nie wiedział, jednak pomógł mi w przeszukiwaniu szkoły. W pewnym momencie zaczęło dziać coś dziwnego. Tarcze strzelnice nagle zniknęły! Po chwili pojawiły się powrotem i ponownie rozpłynęły się w powietrzu. Wszystkie poza jedną. Kiedy to zobaczyliśmy, zauważyliśmy także, że osoba, której tarcza pozostała, to chłopak ze zdjęcia. Gdy podążyliśmy w jego kierunku, zaczął uciekać. Nie uciekł daleko, ponieważ drogę zagrodził mu Arti oraz dwoje wilkołaków. Jednak, kiedy go otoczyliśmy, zniknął. Wilkołaki nie wyczuły nawet jego zapachu. Zgubiliśmy go.
- Gdzie twoja ochrona? – zapytałem przyjaciela korzystając z okazji.
- Przecież wiesz jak głupio byłoby wszędzie chodzić z dwoma końmi. Załatwiłem sobie innych ochroniarzy. –odpowiedział. – To Alex i Julia.
- Hejka! – powiedziała dziewczyna.
Julia była wysoką, wysportowaną dziewczyną z krótkimi brązowymi włosami i szarymi oczami. Ubrana była w różową bluzę oraz jeansy. Za to Alex był od niej trochę niższy. Miał blond włosy i piwne oczy. Nosił Koszulę w kratę oraz czarne spodnie.
                 Dość już o nich. Wraz z kuzynem poszedłem znów szukać tego chłopaka. Tym razem znaleźliśmy go znacznie szybciej. Żeby nam przypadkiem nie uciekł, zatrzymałem czas. Dla jeszcze większej pewności sprawiłem, że przymarzł do podłogi. Kiedy czas znów płynął, chłopak był zszokowany.
                - Jak wy to?! – krzyczał rozglądając się po korytarzu.
                - Tak samo jak ty umiesz znikać… - powiedział ironicznie Vincent.
                - Wy… wy jesteście tacy jak ja… - wyjąkał.

                - Nie. My jesteśmy fajniejsi – Powiedział mój kuzyn, po czym odebrał mu jego energię.
Nieprzytomnego chłopaka zanieśliśmy do gabinetu Pani dyrektor. Kobieta poprosiła nas o zostawienie ich samych, więc wróciłem na zawody. Niestety przyszedłem za późno. Konkurencja łucznictwa dziewczyn zakończyła się zwycięstwem Lili. Żeby przeprosić za to, że jej nie dopingowałem, kupiłem dla niej czekoladę. Ona po prostu ją uwielbia. Jest absolutnym ekspertem w tej dziedzinie. Jest w stanie po samym zapachu powiedzieć o niej wszystko. Jak na złość nigdzie nie mogłem jej znaleźć.
                Następnego dnia do mojej klasy dołączył nowy uczeń. Oczywiście był to Bazyli Goldenflower. Uczniowie byli niezwykle nim zainteresowani. Z powodu zmęczenia zawodami Lili przyszła dopiero na drugą lekcję. Postanowiłem wreszcie wręczyć jej słodki upominek.
                - Przepraszam, że ci nie kibicowałem wczoraj. Miałem ważne sprawy do załatwienia. - powiedziałem wręczając jej prezent. – To dla ciebie.
                - Poradziłam sobie świetnie i bez twojej pomocy. – zaśmiała się. – Oh to…
                - Deserowa czekolada firmy Bint. – wtrącił się nowy. – Dobry wybór.

W tym momencie spotkały się ich spojrzenia. Patrzyli na siebie przez chwilę. Lili aż zarumieniła się na jego widok, a on wydawał się nie wiedzieć, o co chodzi. Czułem, że coś ich łączy. Ale czy to tylko miłość do czekolady? Może to coś więcej? Te pytania nurtowały mnie przez cały dzień.  

CIĄG DALSZY NASTĄPI...





Oto portet nowego ucznia Wand Highschool
Bazylego Goldenflower

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger