wtorek, 22 września 2015

Rozdział 23

     Witajcie!
Mam dla was kolejną część przygód młodego Yeti i jego przyjaciół. liczę na to, że wam sie spodoba.


Wszyscy zaczęliśmy uciekać. Po chwili dostrzegłem, że nie ma wśród nas Lili. Natychmiast zwróciłem i pobiegłem po nią. Ta głupia dziewczyna nie rozumie niebezpieczeństwa, jakie stwarza smok. Ona wciąż widziała w nim Bazylego. Po chwili zrozumiałem, że jedynym sposobem by zdążyć ją uratować jest zatrzymanie czasu. Dzięki temu dotarłem na miejsce nim się coś jej stało. Nie chcę nawet myśleć, co by było gdybym się spóźnił.
Gdy tylko mnie spostrzegł potwór powalił mnie swoim mocnym ogonem. Upadając uderzyłem się w głowę i powoli traciłem przytomność. Ostatnimi rzeczami, jakie pamiętam był stojący przy mnie Vincent oraz Lili celująca w Bazylego swą strzałą. W jej oczach były łzy. Łzy smutku, łzy troski, łzy miłości…
Obudziłem się leżąc w łóżku. To był sen? Taka odpowiedź nawet by mnie ucieszyła, ale przeszywający ból z tyłu głowy temu zaprzeczał. To była prawda. Rozejrzałem się dookoła. W pomieszczeniu były dwa metalowe łóżka, biała szafka i tego samego koloru parawan. Ogólnie wszystko było tam jakieś białe i dziwnie czyste. Po kilku chwilach rozpoznałem to sterylne pomieszczenie. Był to gabinet pana Krama. Musieli mnie tu przynieść, gdy byłem nieprzytomny. Ku mojemu zdziwieniu byłem tu całkiem sam. Jak się później okazało tylko ja odniosłem wtedy rany. W pewnym momencie otworzyły się drzwi. Ktoś wszedł do środka. Nie byłem wstanie zobaczyć kto, ponieważ parawan zasłaniał cały widok, a kiedy próbowałem się ruszyć głowa bolała mnie jeszcze bardziej. Na dodatek trochę mi szumiało w uszach.
- Już się obudziłeś? – powiedział Vincent zaglądając zza zasłony. Wraz z nim przyszedł też Arti.
- A, to tylko wy… - mruknąłem.
- My też jesteśmy! – krzyknęła Lili wyskakując przed łóżko. Tuż za nią pojawił się Bazyl. Wyglądał jakby nic się nie stało.
- Bazyl?! – krzyknąłem omal nie wyskakując z posłania. Taki nagły skok spowodował ostry ból w potylicy. – Ałł… Ale skąd ty tu… Co się działo gdy straciłem przytomność?
- Ja tam niewiele pamiętam… - mruknął chłopak.
- Ja wszystko opowiem. – przerwała mu Lili. – Od czego by tu zacząć… Już wiem! Kiedy upadłeś, na polanę przybiegł Vincent. Kazałam mu zabrać cię w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Sama odwracałam uwagę Bazylego wodnymi strzałami.
- To jeszcze jakoś pamiętam – przerwałem. – Dlaczego wtedy płakałaś?
- Bałam się. – powiedziała ze łzami w oczach. – Bałam się, że stracę dwóch najważniejszych mężczyzn mojego życia… Dobra, wróćmy do tematu. Bawiłam się ze smokiem w kotka i myszkę, gdy Vincent wrócił by mi pomóc. Zneutralizował trochę jego mocy, przez co poczuł się zmęczony. Wtedy wytłumaczyłam mu co dokładnie się stało. Doszliśmy do wniosku, że jedynym sposobem na odwrócenie procesu zmiany w smoka jest spełnienie jego marzenia…
- Ale marzeniem Bazylego było posiadanie siostry… - ponownie jej przeszkodziłem.
- Idiota… - mruknął sarkastycznie mój kuzyn.
- Właśnie. Przecież on ma siostrę… – kontynuowała spoglądając na Bazylego. –  od zawsze ją miał. Nie był tylko tego świadomy. Chyba tylko wasza dwójka tego nie zauważyła. To ja jestem siostrą Bazylego. To właśnie mu powiedziałam, lecz nie zmienił się po tym powrotem w człowieka. Odzyskał tylko swoją świadomość.
- Zmienił się powrotem z własnej woli. Tak jak to robią wilkołaki. – wtrącił się Artur.
- to już chyba cała historia. Zanieśliśmy cie tu no i tyle. – ciągnęła dalej. – Na serio nie zauważyłeś, że jestem jego siostrą. Przecież jesteśmy do siebie tacy podobni…
Miała rację. Z twarzy wyglądali wręcz identycznie. Bazyl miał tylko krótsze włosy i bardziej kanciastą twarz. Moja zazdrość przesłoniła mi coś tak oczywistego. Nie chciałem się do tego przyznawać. Z drugiej strony poczułem ulgę. Goldenflower nie odbije mi dziewczyny. Kłopoty ze smokiem się skończyły. Pora wrócić do tej szarej rzeczywistości.

                Musiałem leżeć w łóżku jeszcze przez tydzień. Bazyl uczył się jak ujarzmić swoją smoczą naturę. Poza tym wszystko było po staremu. Na razie to koniec, lecz co przyniesie jutro?

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger