Poczułem ciepło na swoim lewym policzku. To
krew? Moją dotychczas opustoszałą od myśli głowę zaczęły napełniać wspomnienia.
Te bolesne i te szczęśliwe, ale wszystkie równie cenne. Nazywam się… już sobie
przypomniałem. Jestem Mikołaj Claus Foot – najmłodszy w historii święty
Mikołaj. Nie mam pojęcia dlaczego, ale czułem jakby mnie nie było przez
ostatnie kilka tygodni. Wiecie, co się działo?
Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłem
był mój kuzyn, Vincent. Trzymał mnie za nadgarstek a z policzka krew leciała mu
strugami. Mnie zresztą też. Po chwili zauważyłem, ze jesteśmy w gabinecie pani
dyrektor, ale był on trochę inny… taki bardziej w moim stylu. W pomieszczeniu
poza naszą dwójką byli Arti, Lili oraz dwóch mężczyzn. Nie wiedziałem kto to,
lecz wyglądali dosyć znajomo. Moja dziewczyna wyglądała jakby widziała właśnie
coś przerażającego. Zamknęła oczy i zniknęła w ułamku sekundy. Do mojej głowy
wpływało bardzo wiele myśli. Co tu się stało? Czemu wszyscy wpatrują się we
mnie takim wystraszonym, a jednocześnie pełnym łez wzrokiem jakby zobaczyli
ducha? Stałem tak w bezruchu próbując zrozumieć zaistniałą sytuację. Nim się
spostrzegłem jakiś długowłosy mężczyzna zaczął opatrywać moją ranę, ten drugi
zrobił to samo z Vincentem.
- Zostanie blizna… - mruknęli obaj.
- Więc to stąd ta blizna?! –
zapytał zaskoczony Vinci, tak jakby właśnie odkrył coś ważnego.
- Mikołaj! Co się stało? – do
gabinetu wpadła pewna kobieta. Przypominała mi trochę Lili, ale wyglądała na
dużo starszą.
- Nic się nie stało Lili. –
odpowiedział białowłosy mężczyzna. – Po prosu mamy tu gości.
Lili? Ona
też ma tak na imię? A może moja ukochana nagle się zestarzała? Kiedy kobieta
zobaczyła Artiego, Vincenta i mnie mruknęła coś pod nosem. Nagle poczułem, w
całym swoim ciele ogromne ciepło. Z tak wielu silnych emocji nagromadzonych w
tak krótkim czasie straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem zobaczyłem
przyglądającego się mi małego chłopca. Miał duże błękitne oczy i brązowe jak czekolada
włosy. Na rumianych policzkach widziałem pełno piegów.
- Jestem Mikołaj, a ty? –
zapytał.
- E… - nie za bardzo wiedziałem,
co się wtedy działo. – Mam na imię Mikołaj…
- Ale fajnie! Mamy takie same
imiona! – cieszył się mały.
- Wreszcie się obudziłeś. –
przywitał mnie kuzyn, który właśnie wszedł do pokoju. – Co ci odbiło, żeby
naskakiwać na kogoś z nożem?
- Co? Ja? - Nie wiedziałem jak odpowiedzieć na
postawione mi pytanie. – Przykro mi, ale nie wiem co się działo w ostatnim
czasie.
- Tak jak myślałam… - mruknęła
kobieta siedząca w kącie. – Gdyby nie Vinci popełniłbyś głupstwo, którego
żałowałbyś do końca życia.
- Ile razy mam wam powtarzać? Nie
nazywajcie mnie tak! – powiedział długowłosy mężczyzna, który wszedł do środka kilka
chwil po Vincencie. Wraz z nim wszedł jeszcze Arti i pewien białowłosy waszmość.
- Ktoś wyjaśni mi, co się tu dzieje?
– zapytałem.
- Zacznijmy od tego, że od czasu
jesiennego balu myśleliśmy, że nie żyjesz. – zaczął Arti. – Na szczęście
wreszcie Cię znaleźliśmy. Nie uwierzysz ile z tym roboty.
- Ale co dokładnie się stało?- zasypywałem ich pytaniami.- Dlaczego myśleliście,
że umarłem?
- To długa historia. – przerwał białowłosy.
– Później je sobie opowiecie. Już przyszła pora, żebyście wracali do waszych czasów.
- Naszych czasów? – pytałem.
- Jesteśmy aktualnie w przyszłości.
– powiedział Vinci. – Chyba naprawdę już pora wracać.
- Mam jeszcze tylko jedno pytanie.
– zwróciłem się do czworga nieznajomych. – Kim wy jesteście?
- Jestem starszą wersją twojego kuzyna,
a nie widać? – zaśmiał się długowłosy.
- Nie domyśliłeś się… – mruknęła
kobieta po czym z uśmiechem odpowiedziała. – Jestem Lili.
- A ja jestem niegdyś najmłodszym
świętym Mikołajem w historii. Zestarzałem się trochę, ale jestem tobą. – Odparł
białowłosy. – A ten słodki maluszek to Mikołaj Foot trzeci!
- To chyba była jedna z tych rzeczy,
o których nie powinniśmy wiedzieć… - mruknęli moi towarzysze.
Pożegnaliśmy
się ze wszystkimi, po czym kuzyn chwycił mnie za ramię i wróciliśmy do naszych czasów.
Tam, uprzedzeni przez Lili, zebrali się wszyscy w szkolnej auli po to, żeby świętować
mój wielki powrót. Jednak mimo że wróciłem, nie wszystko było takie samo. Wszyscy
bardzo dojrzeli przez ten miesiąc mojej nieobecności, poza tym wciąż nie odzyskałem
moich mocy, a dżin nie wiedział jak mi je zwrócić. Poza tym cały czas było mi dziwnie
gorąco.
CIAG DALSZY NASTĄPI...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz