sobota, 23 stycznia 2016

Część II Rozdział 6

         Stałam przerażona przed lustrem w domu Klary. Próbowałam wymyślić jakieś logiczne wyjaśnienie tego, że nagle moje włosy przybrały barwy błękitu. „Magia” znowu była jedyną możliwą opcją, ale tym razem to za mało. Po paru chwilach przybiegła do mnie moja przyjaciółka.
         - Co się stało?! – krzyknęła wbiegając do łazienki. – Jak ty wyglądasz?
         - Nie mam pojęcia, co mi się stało. – odpowiedziałam zdenerwowana. – Wyglądam, aż tak źle?
         - Nie, nie wyglądasz źle. – pocieszała mnie. – Niebieskie włosy to nic, ja mam nawet fioletowe. Po prostu ledwo cię poznałam.
         - Masz rację, nie musiałam tak panikować.
Gdy już się uspokoiłam wróciłyśmy do pracowni pana Vincenta. Tam czekał na nas jej właściciel i inni mieszkańcy domu. Wszyscy wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem, lecz najgwałtowniej zareagowali pan Vincent i dyrektor. W chwili, w której mnie zobaczyli, zrobili kilka szybkich kroków w tył, po czym zamarli w bezruchu. Wyglądali jakby właśnie ujrzeli potwora.
         - A tym co się stało? – mruknął Claus. – Boją się naszej Leo?
         - Nigdy nie widziałam ich w takim stanie. – stwierdziła Niko, ciocia Klary.
         - Tato, co ci jest?! – krzyczeli Klara i Mikołaj, szturchając swoich ojców.
Nic nie działało, stali jak kamienne posągi. A już myślałam, że oni mogliby wiedzieć, dlaczego tak nagle zmienił się mój wygląd. Szesnaste urodziny miałam pół roku temu, więc to odpada. A może to jakaś choroba? Nie… a może?
          Po paru chwilach po pracowni przybiegły jeszcze dwie kobiety. Jedną z nich była matka Mikołaja, Lili. Natomiast druga to mama Klary, pradawna elfica Jua. Ta druga wyglądała na najmniej zdziwioną moją sytuacją. Kazała mi wrócić spokojnie do szkoły. Rozmawiała też z resztą, wspominała coś o jakimś zebraniu i o tym, że wtedy wyjaśni nam to. Dopiero wychodząc przypomniałam sobie, ze przecież potrafię sprawić, by znów wyglądać normalnie. Korzystając ze zdolności przemiany w zwierzęta, pozbyłam się lwich uszu i ogona oraz skrzydeł. Zostały tylko te niebieskie włosy… może i nie były takie złe, ale nie chciałam by ktoś znajomy zobaczył mnie w takim stanie, szczególnie Pati i jego paczka. Na szczęście miałam bluzę z kapturem, więc mogłam je po prostu przykryć.
Był jeszcze ranek, miasto wciąż się budziło. Prawie nie było widać przejeżdżających samochodów, a upalne słońce sprawiało, że chciałam wyrzucić mój ciepły ubiór. Biłam się z myślami słuchając świergotu ptaków. Zdjąć ją i pozwolić, żeby wszyscy widzieli to, co chcę ukryć, czy nie ściągać i pogodzić się z tym ogromnym gorącem. Usiadam na ławce przy drodze, żeby w końcu się zdecydować. Spojrzałam błękitne niebo. Miało wtedy taki sam odcień jak moje włosy. „Czy to jakiś znak? Może mam sięgnąć nieba?” pomyślałam, lecz przyroda jakby próbowała temu zaprzeczyć. Zbierały się ciemne chmury. Kap… kap… krople deszczu dotknęły moich czerwonych od gorąca policzków. Po kilku sekundach zupełnie się rozpadało. Wtedy kaptur pokazał, że naprawdę jest przydatny. Wstałam i ponownie kierowałam się w kierunku internatu. Nagle zobaczyłam pewną znajomą postać. Była to Kate z klasy Patryka. Szła w moją stronę. Była cała przemoczona a mimo to uśmiechnięta. Po chwili zniknęła mi z oczu. Nim się spostrzegłam ukradła moją bluzę! Chciałam ja gonić, lecz zniknęła bez śladu. Stanęłam w miejscu i próbowałam zrozumieć, co się przed chwilą stało. Spostrzegłam, że od jakiegoś czasu trzymam w dłoni jakąś kartkę. Było na niej napisane: „powiedz swojemu dyrektorowi, że nie spocznę dodali nie odzyskam tego, co bezczelnie ukradł mojej rodzinie”. Nie wiedziałam, co to miało oznaczać, ani dlaczego to ja dostałam tą kartkę. Schowałam kartkę do kieszeni w spodniach i ruszyłam w dalszą drogę. Zupełnie straciłam dobry humor. Szłam ze zwieszoną głową nie myśląc już za wiele. To tylko pogorszyłoby całą tę sytuację. Przez nieuwagę wpadłam na kogoś. Spojrzałam do góry, by przeprosić za to. Ku mojemu zaskoczeniu, ujrzałam kolejną znajomą twarz. Osobą, która stała przede mną był Patryk. „Dzień dopiero się zaczyna, a ja już mam takiego pecha. Ciekawe, co jeszcze mnie dzisiaj spotka?” Pomyślałam patrząc mu w oczy. W deszczowy dzień przybrały one szarawą barwę. Po jego minie stwierdziłam, że mnie nie rozpoznał.
- Przepraszam, nie zauważyłam Cię… - powiedziałam niepewnie. – Rikuś… - palnęłam bez namysłu.
- Nic nie szkodzi. Chwila… - wyglądał jakby się zastanawiał. – Leo to TY?
- Tak… - przyznałam bez przekonania.
- Zmieniłaś fryzurę… - zaśmiał się. – Zupełnie cię nie poznałem.
- wiem, wiem… możesz się śmiać. – mówiłam naburmuszona. – Wyglądam głupio.
- Wcale nie wyglądasz głupio. – powiedział obejmując mnie jedną ręką i przyciskając do siebie. – Jesteś śliczna jak zawsze, a może nawet piękniejsza.
- Pati… - mruknęłam ze łzami w oczach. Już drugi raz pokazał, że potrafi zrobić coś jak należy. – Co robisz na dworze w taką ulewę? – szybko zmieniłam temat.
- Musiałem wyprowadzić psa na spacer. – odpowiedział. – Poznaj Mufiego.
Popatrzyłam w dół. Koło mojej nogi stał uroczy Beagle. Przykucnęłam, żeby go pogłaskać a on zaczął mnie obwąchiwać.
         - Ślicznie pachniesz. – usłyszałam czyjś głos.
         - Mówiłeś coś? – zapytałam przyjaciela.
         -  Nie, nic nie mówiłem. – powiedział zdezorientowany.
         - Ktoś powiedział mi, że ładnie pachnę. Przecież nie ma tu nikogo poza nami! – kłóciłam się z nim.
         - Chyba się przeziębiłaś od tego deszczu… - mruknął przykładając dłoń do mojego czoła. – Weź mój parasol i wracaj do domu. Musisz się położyć.

Oddał mi swój parasol i poszedł z psem w kierunku lasu. Ja stałam tam i nie wierzyłam w to, co się stało. „ Wziął mnie za wariatkę!” pomyślałam ze wściekłością i ruszyłam do szkoły.


***
Jak wam sie podoba nowa szata graficzna?
Jesli chodzi o  ten rozdział, to mógł byś trochę chaotyczny, ponieważ początkowo miało znajdować się w nim coś innego.
Zamieszczam jeszcze obrazek do niego:


4 komentarze:

  1. Podryw na psa... xD Mój pies jest uroczy nikt nie powie...
    Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest uroczy i jest mój! XD I ma na imię Marek! Katarzyno zacnie zacnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny ;) W ciekawy sposób piszesz, myślę, że będę tu częściej zaglądać ;)

    http://zaliamoon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger