Nie pobiegłam by
sprawdzić, co się tam wydarzyło. Czułam, że Olek ma rację. Nie powinnam tego
wiedzieć, nie w tamtej chwili. Postanowiłam wrócić do zajęcia, które miałam w
planach od samego rana. Skupiłam się mocno i cofnęłam się w czasie. Znów byłam
w szkole, a raczej przed salą gimnastyczną. Słońce i Księżyc były w jednej
linii na niebie. Zajrzałam do środka przez okno. Dostrzegłam
siedemnastoletniego pana Leg’a leżącego w ramionach jasnowłosej elfki. Wyglądał
na martwego. Moją teorię potwierdzały miny wszystkich tam zebranych. Jednak skoro
żyje nadal w moich czasach, nie było szans by wtedy umarł. Po kilku chwilach z
Sali wyszedł młody pan dyrektor. Oczywiście dyskretnie podążyłam jego śladem.
Po kilku godzinach wędrówki trafiliśmy pod Górę Prawdy. Szybko wyjaśniłam
dżinowi zamieszkującemu ten szczyt, jaki jest cel mojej podróży. Dzięki temu
nie musiałam wykonywać jego zadań. Cały czas obserwowałam z ukrycia mojego
nauczyciela. Podziwiałam jak przechodził te wszystkie próby po drodze. Na
szczycie Góry Prawdy znajdowała się ampułka ze sławnym eliksirem zapomnienia.
Jednak Foot się nim nawet nie zainteresował. Zaczął on zrywać żółte kwiaty
rosnące nieopodal. Wtedy zerwał się silny wiatr. Całe moje ciało przeszył
dziwny dreszcz jakby czas i przestrzeń zostały nagle zakłócone. Słyszałam, że w
okolicach tej góry nie jest to dziwne zjawisko. Tak mnie to rozproszyło, że
nawet nie zauważyłam, kiedy pan dyrektor spadł z krawędzi urwiska. Z pomocą
moich skrzydeł wróżki pofrunęłam bliżej by zobaczyć, co wydarzyło się później.
Nagle tuż obok mojej głowy przeleciała buteleczka z magicznym specyfikiem.
Eliksir zapomnienia wylądował na głowie dyrektora. Po chwili wiatr wzmógł się
jeszcze bardziej. Zarówno mnie jak i mojego nauczyciela zwiało prosto do wyrwy
czasowej.
Po chwili obudziłam się
leżąc na ziemi w jakimś zaułku. Rozejrzałam się dokoła. Wszędzie tylko śmieci i
kilka bezpańskich kotów. Niezbyt przyjemne miejsce. Wstałam z ziemi i otrzepałam
swoją spódnicę z brudu. Kiedy chciałam wyjść na ulicę i dokładniej rozejrzeć się
po okolicy potknęłam się i znów leżałam na ziemi. Nim pozbierałam się z
chodnika musiałam sprawdzić, co takiego leżało na mojej drodze. Cóż nie było to
coś… tylko ktoś. Konkretnie był to mój nauczyciel w wieku siedemnastu lat…
prawie. Wyglądało na to, że był nieprzytomny. Przez kilka minut próbowałam go
ocucić. Gdy otworzył oczy zauważyłam, że jego spojrzenie się zmieniło. Zupełnie
jakby jego oczy przesłaniała jakaś dziwna mgła.
- Nic Ci nie jest. –
zapytałam zaniepokojona stanem chłopaka.
- Nie… nie wiem… mam w
głowie zupełną pustkę. – mówił niewyraźnie. Parzył w pustą przestrzeń, ale wydawało
mi się jakby czegoś szukał. – pamiętam tylko czyjeś imię i nazwisko… i to, że
byłem na niego wściekły.
- Co to było za nazwisko?
– zadałam pytanie, mimo że tak naprawdę znałam już odpowiedź.
- Ta osoba… nazywała się…
Mikołaj Foot.
Po tym jak to powiedział wstał
z miejsca otrzepał spodnie i wybiegł na ulicę. Nim zdążyłam zareagować zniknął
mi z oczu. Nie miała sensu moja próba pogoni za nim. Zrezygnowana chodziłam
ulicami miasta próbując znaleźć przynajmniej jakiś ślad jego obecności. Na próżno.
Tak czy siak moim zadaniem było sprawdzenie, co się z nim działo w tym czasie.
Nie mogłam dać za wygraną. Przybrałam formę ptaka i postami owiłam poszukać go
z powietrza. Bycie ptakiem było bezpieczniejsze niż używanie skrzydeł wróżki.
Jeszcze nie do końca nad nimi panuję. Dzięki wzniesieniu się ponad budynki,
dużo łatwiej udało mi się go wyśledzić. Zauważyłam też, że przez ten cały czas
nadal byłam w Desideracie. Miasto było dość podobne do tego, w którym spędzam
swój wolny czas. Praktycznie jedyna różnicą była jego wielkość. Jednak nie
mogłam przez cały czas podziwiać widoków. Miałam zadanie do wykonania.
Zleciałam w dół do miejsca gdzie zobaczyłam Foot’a. Usiadłam mi na ramieniu.
Chłopak spojrzał na mnie kątem oka. Niezbyt się przejął moją obecnością i
ruszył dalej w kierunku szkoły. Dziwiło mnie to, że pomimo iż przez eliksir zapomnienia
stracił niemal całą pamięć, doskonale wiedział jak poruszać się po mieście.
Znał wszystkie uliczki i tajne skróty, które znają tylko wybrane osoby.
Towarzyszyłam panu Mikołajowi
przez około miesiąc. Jednak nie ma sensu wgłębiać się w szczegóły. Niczego nie
świadomy siedemnastolatek codziennie robił dokładnie to samo. Rano szukał
czegoś do zjedzenia a całą resztę dnia śledził swoją dorosłą wersję. Mówił też
o tym, że musi się na nim zemścić, chociaż nie miał pojęcia za co. Zmiana
nastąpiła dokładnie 15 grudnia… Czy to przypadek, że tego samego dnia…
DOKŁANDNIE TEGO SAMEGO DNIA (nawet rok się zgadzał)… moi rodzice zginęli w
wypadku? Jasne, że nie… życie nauczyło mnie, że wszystko co się dzieje ma
jakieś znaczenie i wpływ na otoczenie. To co się wydarzyło tego dnia musiało
być w jakiś sposób powiązane z moją życiową tragedią.
Gdy tamtego ranka
poszliśmy do miejskiego parku, zauważyliśmy, że ławka, na której zwykle jadaliśmy
suchy chleb na śniadanie była zajęta już przez kogoś innego. Co ciekawe od razu
rozpoznałam tę osobę. Był to profesor Vincent… młodszy o jakieś sześć lat i z długimi
włosami. Wyglądał dziwnie, ale cieszyłam się, że Mikołaj go nie rozpoznał… nie
wiadomo jakby to się skończyło. Po chwili znikąd pojawiły się trzy błękitne slupy
światła a gdy zniknęły zobaczyłam pana Vincenta, panią Lili oraz pana Artura,
jako nastolatków. Dorosły pan Leg niemal natychmiastowo zasłonił się gazetą i
udawał, że ją czyta. Po kilku chwilach zobaczyłam panią Niko i pana Lokiego
przyglądających się grupie, która szukała Mikołaja. Nagle poczułam, że czas się
zatrzymał. Nie wiem czemu, ale momentalnie spojrzałam na zegar na jednym ze
starszych budynków. Szybko przeliczyłam która godzina była wtedy w Polsce…
wszystko pasowało. To właśnie wtedy odkryłam swoje magiczne zdolności. Po krótkim
oczekiwaniu czas wrócił a reszta to już historia… Mogłam wrócić do swoich
czasów. Doznałam olśnienia, więc musiałam jak najszybciej podzielić się moim
odkryciem z resztą świata. Od razu po powrocie poprosiłam pana Mikołaja by zwołał
zebranie dotyczące rozwiązania zagadki niezwykłego powiązania między kuzynami…
****
UWAGA!
Opowiadanie umieszczone zostało również na Wattpadzie. Pragnę poinformować was, że tam zmieniona została numeracja rozdziałów.
Opowiadanie umieszczone zostało również na Wattpadzie. Pragnę poinformować was, że tam zmieniona została numeracja rozdziałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz