wtorek, 17 maja 2016

Część II Rozdzial 19

Nie pobiegłam by sprawdzić, co się tam wydarzyło. Czułam, że Olek ma rację. Nie powinnam tego wiedzieć, nie w tamtej chwili. Postanowiłam wrócić do zajęcia, które miałam w planach od samego rana. Skupiłam się mocno i cofnęłam się w czasie. Znów byłam w szkole, a raczej przed salą gimnastyczną. Słońce i Księżyc były w jednej linii na niebie. Zajrzałam do środka przez okno. Dostrzegłam siedemnastoletniego pana Leg’a leżącego w ramionach jasnowłosej elfki. Wyglądał na martwego. Moją teorię potwierdzały miny wszystkich tam zebranych. Jednak skoro żyje nadal w moich czasach, nie było szans by wtedy umarł. Po kilku chwilach z Sali wyszedł młody pan dyrektor. Oczywiście dyskretnie podążyłam jego śladem. Po kilku godzinach wędrówki trafiliśmy pod Górę Prawdy. Szybko wyjaśniłam dżinowi zamieszkującemu ten szczyt, jaki jest cel mojej podróży. Dzięki temu nie musiałam wykonywać jego zadań. Cały czas obserwowałam z ukrycia mojego nauczyciela. Podziwiałam jak przechodził te wszystkie próby po drodze. Na szczycie Góry Prawdy znajdowała się ampułka ze sławnym eliksirem zapomnienia. Jednak Foot się nim nawet nie zainteresował. Zaczął on zrywać żółte kwiaty rosnące nieopodal. Wtedy zerwał się silny wiatr. Całe moje ciało przeszył dziwny dreszcz jakby czas i przestrzeń zostały nagle zakłócone. Słyszałam, że w okolicach tej góry nie jest to dziwne zjawisko. Tak mnie to rozproszyło, że nawet nie zauważyłam, kiedy pan dyrektor spadł z krawędzi urwiska. Z pomocą moich skrzydeł wróżki pofrunęłam bliżej by zobaczyć, co wydarzyło się później. Nagle tuż obok mojej głowy przeleciała buteleczka z magicznym specyfikiem. Eliksir zapomnienia wylądował na głowie dyrektora. Po chwili wiatr wzmógł się jeszcze bardziej. Zarówno mnie jak i mojego nauczyciela zwiało prosto do wyrwy czasowej.
Po chwili obudziłam się leżąc na ziemi w jakimś zaułku. Rozejrzałam się dokoła. Wszędzie tylko śmieci i kilka bezpańskich kotów. Niezbyt przyjemne miejsce. Wstałam z ziemi i otrzepałam swoją spódnicę z brudu. Kiedy chciałam wyjść na ulicę i dokładniej rozejrzeć się po okolicy potknęłam się i znów leżałam na ziemi. Nim pozbierałam się z chodnika musiałam sprawdzić, co takiego leżało na mojej drodze. Cóż nie było to coś… tylko ktoś. Konkretnie był to mój nauczyciel w wieku siedemnastu lat… prawie. Wyglądało na to, że był nieprzytomny. Przez kilka minut próbowałam go ocucić. Gdy otworzył oczy zauważyłam, że jego spojrzenie się zmieniło. Zupełnie jakby jego oczy przesłaniała jakaś dziwna mgła.
- Nic Ci nie jest. – zapytałam zaniepokojona stanem chłopaka.
- Nie… nie wiem… mam w głowie zupełną pustkę. – mówił niewyraźnie. Parzył w pustą przestrzeń, ale wydawało mi się jakby czegoś szukał. – pamiętam tylko czyjeś imię i nazwisko… i to, że byłem na niego wściekły.
- Co to było za nazwisko? – zadałam pytanie, mimo że tak naprawdę znałam już odpowiedź.
- Ta osoba… nazywała się… Mikołaj Foot.
Po tym jak to powiedział wstał z miejsca otrzepał spodnie i wybiegł na ulicę. Nim zdążyłam zareagować zniknął mi z oczu. Nie miała sensu moja próba pogoni za nim. Zrezygnowana chodziłam ulicami miasta próbując znaleźć przynajmniej jakiś ślad jego obecności. Na próżno. Tak czy siak moim zadaniem było sprawdzenie, co się z nim działo w tym czasie. Nie mogłam dać za wygraną. Przybrałam formę ptaka i postami owiłam poszukać go z powietrza. Bycie ptakiem było bezpieczniejsze niż używanie skrzydeł wróżki. Jeszcze nie do końca nad nimi panuję. Dzięki wzniesieniu się ponad budynki, dużo łatwiej udało mi się go wyśledzić. Zauważyłam też, że przez ten cały czas nadal byłam w Desideracie. Miasto było dość podobne do tego, w którym spędzam swój wolny czas. Praktycznie jedyna różnicą była jego wielkość. Jednak nie mogłam przez cały czas podziwiać widoków. Miałam zadanie do wykonania. Zleciałam w dół do miejsca gdzie zobaczyłam Foot’a. Usiadłam mi na ramieniu. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka. Niezbyt się przejął moją obecnością i ruszył dalej w kierunku szkoły. Dziwiło mnie to, że pomimo iż przez eliksir zapomnienia stracił niemal całą pamięć, doskonale wiedział jak poruszać się po mieście. Znał wszystkie uliczki i tajne skróty, które znają tylko wybrane osoby.
Towarzyszyłam panu Mikołajowi przez około miesiąc. Jednak nie ma sensu wgłębiać się w szczegóły. Niczego nie świadomy siedemnastolatek codziennie robił dokładnie to samo. Rano szukał czegoś do zjedzenia a całą resztę dnia śledził swoją dorosłą wersję. Mówił też o tym, że musi się na nim zemścić, chociaż nie miał pojęcia za co. Zmiana nastąpiła dokładnie 15 grudnia… Czy to przypadek, że tego samego dnia… DOKŁANDNIE TEGO SAMEGO DNIA (nawet rok się zgadzał)… moi rodzice zginęli w wypadku? Jasne, że nie… życie nauczyło mnie, że wszystko co się dzieje ma jakieś znaczenie i wpływ na otoczenie. To co się wydarzyło tego dnia musiało być w jakiś sposób powiązane z moją życiową tragedią.

Gdy tamtego ranka poszliśmy do miejskiego parku, zauważyliśmy, że ławka, na której zwykle jadaliśmy suchy chleb na śniadanie była zajęta już przez kogoś innego. Co ciekawe od razu rozpoznałam tę osobę. Był to profesor Vincent… młodszy o jakieś sześć lat i z długimi włosami. Wyglądał dziwnie, ale cieszyłam się, że Mikołaj go nie rozpoznał… nie wiadomo jakby to się skończyło. Po chwili znikąd pojawiły się trzy błękitne slupy światła a gdy zniknęły zobaczyłam pana Vincenta, panią Lili oraz pana Artura, jako nastolatków. Dorosły pan Leg niemal natychmiastowo zasłonił się gazetą i udawał, że ją czyta. Po kilku chwilach zobaczyłam panią Niko i pana Lokiego przyglądających się grupie, która szukała Mikołaja. Nagle poczułam, że czas się zatrzymał. Nie wiem czemu, ale momentalnie spojrzałam na zegar na jednym ze starszych budynków. Szybko przeliczyłam która godzina była wtedy w Polsce… wszystko pasowało. To właśnie wtedy odkryłam swoje magiczne zdolności. Po krótkim oczekiwaniu czas wrócił a reszta to już historia… Mogłam wrócić do swoich czasów. Doznałam olśnienia, więc musiałam jak najszybciej podzielić się moim odkryciem z resztą świata. Od razu po powrocie poprosiłam pana Mikołaja by zwołał zebranie dotyczące rozwiązania zagadki niezwykłego powiązania między kuzynami…


****
UWAGA!
Opowiadanie umieszczone zostało również na Wattpadzie. Pragnę poinformować was, że tam zmieniona została numeracja rozdziałów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger