Zapraszam do komentowania. Możecie także nadsyłać do mnie rysunki ma tego maila:
malowniczka.1999@gmail.com
Minął już ponad miesiąc mojej nauki w liceum. Dopiero w
październiku pozwolono nam dołączyć do jakiegoś klubu lub koła zainteresowań.
Razem z Lili zapisaliśmy się do klubów sportowych. Ona do łuczniczego, a ja do
drużyny koszykówki. Grałem w to już od podstawówki.
Z moim wzrostem zostałem szybko przyjęty
do pierwszego składu na pozycję środkowego. Tak naprawdę byłem jedynym
pierwszakiem w zespole. Treningi były bardzo męczące. Mieliśmy jedną dodatkową
zasadę. Nie wolno nam było używać mocy. Dla mnie to nic nie zmieniało, ponieważ
przez cały ten czas nie zrobiłem żadnych postępów. Byłem pośmiewiskiem. Mimo
wszystko nie mogłem się doczekać pierwszego meczy. Na moje nieszczęście został
on zaplanowany na pierwsze dni… stycznia. Tak, stycznia.
Pewnego dnia, kiedy odwołano trening,
postanowiłem odwiedzić ciotkę. Miałem dużo wolnego czasu i musiałem powiadomić
ją o zbliżającej się wywiadówce. Wiedziałem, że się nią nie przejmie, ale
przynajmniej miałem pretekst by tam iść. Po godzinnej wędrówce dotarłem na
miejsce. Drzwi do domu były otwarte. Pomyślałem, że coś się stało, więc czym
prędzej wbiegłem do środka. Nie miałem zamiaru stracić kolejnego członka
rodziny. Na całe szczęście myliłem się. Ciocia Nicole była cała i zdrowa.
Siedziała przed komputerem. Nieopodal leżały puste opakowania po lodach
czekoladowych. Kiedy podszedłem bliżej zauważyłem, że płacze. Chwyciłem ją za
ramię i powiedziałem:
- Ciociu, co się stało? Dlaczego
płaczesz?
- I tak nie zrozumiesz. – mruknęła przez
łzy. – Jesteś za młody by to pojąć.
- Daj mi chociaż spróbować. W końcu
musisz to z siebie wydusić.
- Mój chłopak mnie rzucił. A ja
myślałam, że to ten jedyny!.- znów wybuchła płaczem.
- A z jakiego powodu? Czyżbyś pokazała
mu swoje stopy? – powiedziałem mimowolnie. Tak naprawdę nie chciałem jej urazić.
- No co ty! Jasne, że nie. – uśmiechnęła
się. Najwyraźniej wzięła to za żart. – On powiedział, że woli kogoś bardziej
odpowiedzialnego.
- Wiesz ciociu, on miał trochę racji.
Jesteś strasznie nieodpowiedzialna.
- Dlaczego tak mówisz? – zapytała z oburzeniem.
- Zostawiłaś otwarte drzwi, wszędzie walają
się opakowania po lodach i fastfoodach , a ty cały dzień siedzisz przed komputerem…
- W sumie masz rację. Muszę się za
siebie wziąć. Tylko od czego zacząć?
- Proste. Uczesz się, ubierz się
porządnie i przyjdź w piątek na wywiadówkę. – powiedziałem wychodząc – Jest o
osiemnastej.
- Zaczekaj! – krzyknęła z salonu. –
Chciałam Ci podziękować. Jesteś zupełnie jak oni.
- Kto? – zatrzymałem się.
- Moi starsi bracia. Zawsze mnie
pocieszali.
- Myślałem, że miałaś tylko jednego
brata. – odparłem zaciekawiony.
- Twój ojciec miał brata bliźniaka, ale
on uciekł z domu gdy miałam trzy lata. Od tamtej pory nie mieliśmy z nim
kontaktu.
Późnym wieczorem wróciłem do szkoły i położyłem się spać. Reszta
tygodnia była spokojna. W piątek spotkałem ciotkę, gdy przyszła do szkoły. Arti
stwierdził, że jest bardzo ładna. Myślę, że miał rację. Ubrana była w jeansowe
spodnie, koszulę oraz sportowa marynarkę. Jej krótkie, brązowe włosy z dłuższą zaczesaną
na oko grzywką idealnie się komponowały z jej strojem. A odsłonięte,
bursztynowe oko wyglądało szczęśliwie, kiedy mnie zobaczyła.
Tego dnia poczułem się
spełniony. Mimo tego, że w szkole jestem do bani, uszczęśliwiłem ważną dla mnie
osobę. Dowiedziałem się też, że gdzieś tam na świecie mam wujka. Bardzo chcę go
poznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz