Po
kilku dniach rozpoczął się rok szkolny. Na ceremonii witającej nowych uczniów
każdy dostał przepustkę pozwalającą na swobodne wychodzenie i wchodzenie na
teren szkoły. Później dali nam czas wolny do końca dnia.
Drugiego
września odbyły się pierwsze zajęcia. Zastanawiałem się jak mogą wyglądać
lekcje w takiej szkole jak ta. Nie mogłem się już doczekać. Wchodząc do klasy
zauważyłem Artiego i Lili. Naprawdę ucieszyłem cię, że jesteśmy w tej samej
klasie. Przez te kilka dni polubiłem ich. Zajęcia zaczęły się od wzajemnego
poznania się. Łącznie ze mną w mojej klasie były cztery osoby spośród
legendarnej szóstki. Byli to Amanda Grant (potwór z Loch Ness), Andrea Sange
(Dracula) oraz Pablo Chupacabra ( tak naprawdę jego nazwisko brzmi Torro). Kiedy już wszyscy
się poznaliśmy nasz wychowawca, profesor Syriusz Lupin, zabrał nas do parku za
szkołą. Tłumaczył nam kogo przedstawiają posągi. Był wysokim wilkołakiem z
brązowymi, długimi włosami i fikuśnym wąsikiem. Jak każdy nauczyciel w tej
szkole nosił okulary, które w jakiś dziwny sposób zmieniały kolor oczu na
niebieski.Pod koniec spaceru odwrócił się do nas i powidział:
- Wyrzeźbione zostały tu prawdziwe
legendy – mówił. – Gdy ktoś z szóstki oficjalnie obejmuje swoje stanowisko
pojawia tu się jego wizerunek taka już jest tradycja.
- A co się dzieje przy tamtej rzeźbie? –
zapytała nauczyciela, Lili.
- Graweruje napis. Kiedy ktoś rezygnuje
lub umiera pod jego podobizną piszemy ile lat przepracował. Pewnie słyszeliście
ostatnio o śmierci Yeti.
Podeszliśmy bliżej. Tak jak myślałem pomnik przedstawiał mojego ojca.
Wyglądał prawie jak prawdziwy. Ledwo powstrzymałem łzy. Rzeźbiarz skończył
pracę i odszedł. W postumencie został wyryty napis. Przepracował ciężko prawie
18 lat. Może właśnie przez to nigdy nie miał dla mnie czasu. Ale to nie był
powód żebym mu wybaczył. Nic nie powinno być dla niego ważniejsze od własnego
syna. Szczególnie, że miałem tylko jego. Moja matka zmarła w dniu, w którym się
urodziłem. Nieopodal zauważyłem jeszcze jeden postument. Był pusty. Profesor
powiedział, że tu będzie rzeżba koloenego Yeti. To moje miejsce.
Kolejne lekcje odbyły
się jak w normalnej szkole. Bardzo się zawiodłem, ale tak jest nawet lepiej.
Wtedy naprawdę czułem się sobą. Nagła zmiana zaszła na popołudniowych lekcjach.
Odbywały się one w szkolnych podziemiach. Były to zajęcia z teorii o raz
praktyki magicznej. Prowadziła je sama pani dyrektor. Najpierw oceniała,
jakiego rodzaju moc magiczną ktoś posiada. Chociaż moim zdaniem po prostu nas
wąchała. Chupacabra oraz wilkołaki mają lepszy węch niż ludzie i są wstanie czuć
zapachy tak jak psy. Każdy czarodziej pachnie tym, co reprezentuje swoją mocą.
Na przykład Pablo pachnie jak kurz i włada magią pyłów, Andrea ma zapach lasu i
jest czarodziejką drzew, a Amanda pachnąca jak kamień posiada władzę nad skałami.
Kiedy nadeszła kolej Artiego, zatrzymała
się na chwile spojrzała na nas i powiedziała:
- Z waszą trójką jest
problem. Wy w ogóle nie macie zapachu.
- To jest możliwe. –
zapytałem.
- Oczywiście, że tak. Dzieje
się tak, gdy czyjaś magia dotyczy czegoś bez zapachowego. – odpowiedziała patrząc
na mnie krzywo.
- Rozumiem.
Następnie odbyły się pierwsze ćwiczenia. Mieliśmy zgromadzić naszą
energię w dłoniach i uwolnić ją. Nie udało mi się, co nie było żadną
niespodzianką. Pani dyrektor powiedziała mi, że moc czarodzieja budzi się najpóźniej
miesiąc przed jego szesnastymi urodzinami, więc mam jeszcze dużo czasu. Arturowi
poszło lepiej niż mi. Jego mocą jest wiatr, ale wywołał tylko lekką bryzę. Byliśmy
najgorsi w całej klasie. Lili w odróżnieniu od nas szło wyśmienicie. Swoją
magią wody spowodowała małą powódź.
Na tym skończyły się zajęcia w moim pierwszym
dniu w Wand Highschool. Ciekaw jestem co przyniesie jutro. Oby było lepsze niż dzisiaj.
Od lewej: Lili, Arti i Mikołaj w szkolnych mundurkach
Mikołaj <3
Stolik legendarnej szóstki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz