Kolejna część specjalnie dla was. Zapraszam do komentowania.
W
czasie pilnowania małej Niko trochę przysnąłem. Obudziłem się dopiero w sobotę rano.
Pani domu jeszcze nie wróciła, a dziewczynka wciąż spała.
Kiedy
otworzyłem oczy, ujrzałem Vincenta stojącego nade mną. Patrzył na mnie krzywo,
a po chwili się odezwał:
-
Czym ty jesteś?
-
O co Ci chodzi? – zapytałem zdziwiony.
-
Jaki normalny szesnastolatek ma białe włosy? – mówił oskarżającym tonem. – Poza
tym te stopy…
-
Co jest nie tak z moimi stopami? – zapytałem zerkając na nie. Wtedy
zrozumiałem. Przez noc moje stopy niewiarygodnie urosły. Ze wszystkich
możliwych chwil ta była na to najgorsza. Zdecydowałem zaufać osobie o mojej
twarzy i odpowiedziałem. – Bo widzisz… ja jestem… Yeti.
-
Co ty bredzisz!? Yeti to jakieś bajki dla dzieci. – mówił z oburzeniem
-
Jak możesz nie wierzyć tej twarzy? – powiedziałem ironicznie. .
– Chociaż… to by wyjaśniało białe włosy i nienaturalnie
duże stopy.
Przystał na takie wyjaśnienie. Na całe
szczęście miałem przy sobie skarpety od ciotki. Mogłem spokojnie wrócić do
domu, lecz najpierw musiałem poczekać na moją wypłatę. Około godziny ósmej pani
Leg wróciła do domu. Z jakiegoś powodu nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Wydawała mi się bardzo znajoma. Kiedy już otrzymałem pieniądze dałem jej
jeszcze do wypełnienia papier do szkoły. Był mi potrzebny. Bez niego nie
miałbym zaliczonej pracy.
-
Chłopcze, jeszcze raz przypomnij mi jak się nazywasz. – powiedziała.
-
Jestem Mikołaj Foot.
-Foot?
Ciekawe. Tak samo nazywał się mąż mojej siostry.
-
Naprawdę? – zdziwiłem się. – A ma pani jakieś ich zdjęcie?
-
Mam zdjęcie z moją siostrą, kiedy byłyśmy młodsze. – odrzekła sięgając po
album. Wszyscy domownicy zbiegli się żeby oglądać zdjęcia nawet Niko przybiegła
z łóżka.
-
Mamo! Byłyście identyczne! – krzyknęła dziewczynka.
-
Niemożliwe… - szepnąłem do siebie wyciągając portfel. – To naprawdę ona.
W portfelu trzymałem zdjęcie mamy. Wyglądała
zupełnie jak kobieta w albumie. Te same długie czarne włosy, takie same
głębokie zielone oczy i jednakowy, rozweselający uśmiech.
-
Ty… - powiedziała pani Leg – Ty jesteś synem Rozalii! To wyjaśnia twoje
podobieństwo do Vincenta.
-
Co ty mówisz mamo? – zapytał zmieszany Vincent.
-
Mówię, że Mikołaj to wasz kuzyn. Rozalia była moją siostrą bliźniaczką. Myślę,
że dlatego jesteście tacy podobni.
Razem z Vincentem nie mogliśmy w to uwierzyć.
Największy entuzjazm okazywała Nikoletta, która wpatrywała się we mnie z
uśmiechem.
W
najbardziej niespodziewanej chwili i miejscu odnalazłem rodzinę. Vincent
obiecał, że nikomu nie zdradzi mojej tajemnicy. Jednak gdzieś w głębi siebie
czułem, że będzie miał on ogromny wpływ na moje życie. Nie mogłem się doczekać
co przyniesie jutro. A wy, jak myślicie?
zapraszam was także do odwiedzenia tych blogów prowadzonych przez moją koleżankę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz