czwartek, 13 sierpnia 2015

Punkt zwrotny.

Pozdrawiam z wakacji i zapraszam kiedyś do odwiedzenia Szczyrku. 


Od wydarzeń w domu Leg'ów minęły dwa dni. W tym czasie Lili znalazła pracę w pizzerii. Dostałem od niej nawet kupon zniżkowy. 
  Cały czas starałem się nie myśleć o moim nowo poznanym kuzynie i skupić na szkole. Na popołudniowych zajęciach mieliśmy zajęcia teoretyczne o legendarnej szóstce. A dokładnie o chupacabrze. Pani dyrektor opowiadała nam na przykładzie swoim oraz Pablo. Ich wizerunek bardzo się różni od tego z miejskiej legendy. Są bardziej podobni do wilkołaków tyle, że w tej nie-ludzkiej formie wyglądają jak czerwonookie dzikie koty, ale z ich pleców mogą wystawiać ostre kolce. Pablo w ludzkiej formie był normalnym latynosem. Miał opaloną skórę oraz czarne, proste włosy, a także  charakterystyczne czerwone oczy. Jest to cecha, którą maskuje specjalnymi soczewkami. Pięcioro z Szóstki posiada podobne: Wielka Stopa i Yeti mają duże stopy, Dracula kły, których w odróżnieniu od innych wampirów nie może ukryć, a Nessie wyróżnia się łuskami na karku. Czas wolny spędzałem z Artim, którego ostatnio zaniedbywałem. Spacerując po korytarzach natknęliśmy się na Amandę i Andreę. Były one swoimi całkowitymi przeciwieństwami. Pierwsza zawsze uśmiechnięta piegowata dziewczyna z zielonymi oczami i burzą trudnych loków. Zamiast mundurka ubierała się w szkocką kratę i czerwony szalik. Andrea była zawsze spokojna i opanowana. Miała zawsze schludnie ubrany mundurem i odpowiednie dodatki. Jej włosy były ciemnobrązowe a oczy lśniły w słońcu niczym srebro. Miała porcelanową cerę. Mimo tak wielu różnic były najlepszymi przyjaciółkami. Młoda wampirzyca była tego dnia w kiepskim humorze. Jednak, kiedy tylko minęły nas, uśmiechnęła się na chwilę. Nie miałem pojęcia dlaczego. Po chwili wielu chłopców przebiegło do niej. Jak zwykle próbowali ją poderwać, lecz ona zawsze odpowiadała to samo: " mój chłopak musi być księciem, bo ja jestem przyszłą królową  wampirów". Kiedy wróciliśmy z Artim do naszego pokoju, on powiedział: 
     - Wiesz, chyba się zakochałem. 
     - W kim? - zapytałem, lecz po chwili zrozumiałem. - Nie, to niemożliwe. Chyba nie zakochałeś się w...
     - W Andrei - przerwał mi wzdychając. - Jej oczy są śliczne jak księżyc w pełni.
     - Ale ty jesteś wilkołakiem, a ona to wampirzyca. To wbrew naturze, wbrew wszystkiemu! 
     - Nic na to nie poradzę. Ja ją kocham! - wyznał. 
Wieczorem dowiedziałem się od Lili, że słyszała jak wampirzyca mówiła przyjaciółce, że bardzo podoba jej się Artur i żałuje, że ojciec kazał jej się spotykać tylko ze szlachetnie urodzonymi. Pomyślałem, że Arti nie będzie miał problemu. Nie to co ja. Musiałem zabrać Vincenta do pizzerii i wytłumaczyć mu wszystko. Sam nie wiedziałem wiele, ale kuzyn słuchał mnie z zaciekawieniem oraz niedowierzaniem. Po zjedzeniu pizzy kelner dał nam darmowy deser. Były w nim jakieś owoce. Dziwnie smakowały.
   Po powrocie do domu kiepsko się poczułem. Po wejściu do pokoju padłem ze zmęczenia. Czułem, że niedługo zacznie się coś... WIELKIEGO.



CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger