niedziela, 6 września 2015

Po bitwie

Przed wami kolejna część. :D
Zapraszam do komentowania. MIŁEJ LEKTURY.



Widząc tragedię przyjaciela nie można było nie czuć smutku. Nawet pogoda dopasowała się do sytuacji (oczywiście nie przypadkowo). Lunął na nas rzęsisty deszcz. Jednak nie wszystkim udzielił się ten smutek. Wilkołaki cieszyły się z odejścia despoty i odzyskania wolności. Nie można ich za to winić, w końcu Wiliam Holmes był ogromnym niegodziwcem. Osobiście uważam, że nawet ktoś taki jak on nie zasługuje na taki koniec. Oczywiście oni sądzili inaczej. Chcieli także, żeby jego syn podzielił ten sam los. Bali się, że będzie taki jak jego ojciec. Z wyglądu byli łudząco podobni, ale nie z charakteru. Młodszy Holmes miał złote serce.  Rozpaczał nad osobą, która poniżała go, wykorzystywała i traktowała jak przedmiot niemal od urodzenia. Ale teraz to było nieważne. Teraz był to tylko jego ojciec.
-To nie twoja wina.- odezwał się jeden z pegazów.
- To wy mówicie?! – krzyknąłem zaskoczony.
- To oczywiste, że pegazy, jednorożce i alicorny potrafią mówić. Bez tego byłyby nudne. - powiedział Arti. – Tak w ogóle, co wy tu robicie?
- Przyszliśmy do ciebie. – odrzekł biały alicorn. – Dziś twoje siedemnaste urodziny.
- Skąd to wiesz?! I po co dokładnie tu jesteście? – pytał.
- Jak możesz tak się zwracać do naszej królowej! Ty mały… - groził mu pegaz.
- Jeremi przestań! Królowej to nie przeszkadza… - zganił go drugi.
- Wy dwoje, moglibyście zostawić nas na chwilę? Chcę porozmawiać z młodzieżą… - odrzekła królowa.
Pegazy odeszły do środka. Końska władczyni odetchnęła z ulgą. Po chwili zaczęła świecić jasnym światłem. Gdy owe światło zniknęło w jej miejscu stała białowłosa kobieta. Ubrana była w długą suknię tego samego koloru. Wszyscy oniemieliśmy z wrażenia.
                - Nie miałem pojęcia, że tak potraficie. – rzekł Artur wpatrując się w nią.
                - My, magiczne konie możemy przybrać formę człowieka tylko na jeden dzień w roku. - odpowiedziała.
                - Dlaczego dzisiaj? Dlaczego tak bardzo chciała pani się ze mną spotkać? – ciągnął dalej.
                - Wiesz, siedemnaste urodziny to bardzo ważny dzień dla takich jak ja. – tłumaczyła. – Wtedy właśnie budzi się nasza magia.
                - Wciąż nie wiem, co to ma wspólnego ze mną. – marudził.
                - Nie zauważyłeś, co się stało, gdy wybiła północ? – zapytała zdziwiona. – Proszę zmień się w formę pośrednią między wilkiem a człowiekiem.
Chłopak zrobił to, o co prosiła. Tu też zauważyłem zmiany. Jego zazwyczaj białe uszy
 i ogon miały teraz złotą barwę. On sam chyba nie zauważył tej zmiany. Po chwili z jego pleców wyrosły ogromne skrzydła.
                - Co ja mam na plecach?! – krzyknął próbując je zobaczyć. – Czy to są skrzydła? Ja mam skrzydła?!
                - Tak to skrzydła.  – zaśmiała się. -Jesteś jednym z nas… no w połowie.
                - Ale jak?
                - Cóż każdy popełnia błędy… moim był związek z tym mężczyzną. – odpowiedziała patrząc na zmarłego. – Arturze, jestem twoją matką.
                - Co? – powiedzieliśmy wszyscy na raz. Nikt z nas się tego nie spodziewał.
Po kilku minutach milczenia dwa pegazy wróciły do swojej królowej. Wraz z nimi przyszedł mały chłopiec. Był to młodszy brat Artura – Conan. Pegazy widząc królową w ludzkiej formie także się zmieniły. Ten mniej miły przeobraził się w przystojnego mężczyznę z krótkimi brązowymi włosami i niebieskimi oczami. Ubrany był w szarą bluzę z kapturem i jeansy. Ten drugi został piękną kobietą z długimi czarnymi włosami splecionymi w warkocz. Jej oczy były jak dwa bursztyny. Miała na sobie szary sweter i kremowe rurki. Zostawiliśmy ich samych.
                O świcie odbył się pogrzeb Wiliama Holmesa. Cały następny dzień Arti spędził na przemian ze swoją matką i wilkołakami. Okazało się, że zorganizował armię anonimowo, ponieważ inaczej nikt by się do niego nie przyłączył. Kiedy im wszystko wytłumaczył nie wiedzieli jak mają o tym myśleć. Był on przecież synem zdrajcy. Podczas pobytu z matką kształcił się w sztuce latania. W tym czasie my szykowaliśmy się do powrotu do domu. Przy okazji rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło.
                - Nie spodziewałem się, że Arti zostanie księciem. – powiedziałem spoglądając na Andreę.
                - Rzeczywiście! Skoro jego matka jest królową to on jest księciem! – ucieszyła się wampirzyca. – Teraz tatuś nie miał się czego czepiać!
                - Teraz będziemy mogli chodzić na potrójne randki! – dodała Amanda obejmując Pabla.
                - Potrójne? – powiedziałem zdziwiony.
                - Nie zgrywaj głupa. – dociął mi Pablo. – Przecież cała szkoła wie jak na siebie patrzycie z Lili.

Lili się zaczerwieniła i poszła w moim kierunku. Przez przypadek potknęła się o coś i wpadła prosto w moje ramiona. Nie mam pojęcia co mi wtedy strzeliło do głowy, ale objąłem ją i pocałowałem…



Oto stworzony przeze mnie gif:



CIĄG DLASZY NASTĄPI...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger