poniedziałek, 2 listopada 2015

Moment zguby

Hejka! :P
Kolejna część opowiadania : )  Zbliżamy się do mojej ulubionej części. Jak się zakończy ta historia?

Tego przekonacie się niebawem.

Dzisiaj trochę krótkie, ale to dla lepszego efektu. musicie być cierpliwi.


                Nadszedł listopad, dni zrobiły się chłodne i ponure. Tak samo nasze nastroje. Szykowaliśmy się do walki z wrogiem zupełnie innym niż wszyscy. W międzyczasie Vinci zrobił najgłupszą rzecz, jakiej mógłby się podjąć w swojej sytuacji. Otóż zaczął spotykać się z Juą! Jak tak dalej pójdzie pocałuje ją i… sami wiecie.
 Dobra wróćmy do tego, co wydarzyło się w listopadzie. Jua zebrała wszystkich swoich „wybrańców” w parku za szkołą. Spośród naszej dziewiątki wszyscy dobrze się znaliśmy oprócz dziewczyny o imieniu Sara. Na pierwszy rzut oka wydawała się być spokojną, lecz chłodną młoda damą. Była ona szczupłą wróżką z krótkimi, blond włosami i niebieskimi pasemkami. Miała piwne oczy i jasną karnację.  Po bliższym poznaniu okazało się, że wcale nie jest taka, na jaką wygląda. Ma bardzo wyrazisty, żywiołowy charakter i często próbuje za wszelką cenę postawić na swoim. W ten oto sposób nasza gromadka była już w komplecie: Wampirzyca, wilkołak ( będący jednocześnie alicornem), wróżka, elfka, Yeti, Wielka Stopa, zajączek wielkanocny, smok, potwór z Loch Ness i Chupacabra. Czego chcieć więcej? Spokoju. Od pewnego czasu pomiędzy Pablem a Amandą zaczęło się psuć. Widocznie nie byli sobie pisani. Sytuację tę szybko wykorzystała Sara, odbijając Szkotce chłopaka. Widać było też, że pomiędzy rudowłosą dziewczyną a Bazylem coś zaiskrzyło. Wszystko to na niedługo przed jesiennym balem drugoklasistów. Przeddzień imprezy mój kuzyn poszedł odwiedzić znajomych z dawnej szkoły. W ślad za nim poszła jego ukochana. Śledząc do widziała jak przytula on swoją przyjaciółkę z dzieciństwa Marię Hill. Fioletowooka nie wiedząc o tym, kim ona jest poczuła się ogromnie zazdrosna. Wyczuła za swoimi plecami czyjąś obecność. Pojawiły się z nikąd. Jej siostry.
- Widzisz? On cię nie kocha…- odrzekła Rossetia. – Wykorzysta cię przy najbliższej okazji.
- Wcale nie! On nie jest taki! – zaprzeczała Jua.
- Spójrz prawdzie w oczy! – przekonywała ją siostra. – On boi się cię pocałować! I jeszcze obściskuje się z inną.

Dziewczyna zaczęła płakać nad swoim losem. Nie mogła temu zaprzeczyć. Na dodatek wpływ ciemne moce jej starszych sióstr miały na nią zły wpływ. Jej dotychczas jasne serce zalewało się mrokiem, starało się zimne jak lód. Tamtego dnia do nas nie wróciła. Nie mieliśmy pojęcia, co się z nią dzieje, ogromnie się zamartwialiśmy. Spotkaliśmy się następnego wieczoru. Podczas balu. Trzy elfice połączyły swe siły. Wtedy nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Szczególnie zrozpaczony był Vinci wciąż nią zauroczony. Próbowaliśmy stawiać im opór, lecz wszelkie próby kończyły się fiaskiem. Zostaliśmy przez nie dosłownie zmiażdżeni. Zarówno uczniowie jak i nauczyciele leżeli ranni na podłodze. Nagle zobaczyłem, że Vincent podnosi się resztkami sił i wszystkim, co mu jeszcze pozostało chwycił się najmłodszej z sióstr. Objął ją mocno….

CIĄG DALSZY NASTĄPI... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Opowieści Kattys , Blogger